Ledwo potrafiłam złapać oddech. Nogi uginały się pode mną, miałam wrażenie jakbym ważyła tonę. W mojej klatce piersiowej wybuchł pożar, powietrze paliło mnie od środka.
Z trudem oddychałam. Nie zamierzałam stawać, wciągnęłam do płuc jeszcze więcej morskiego powietrza i przyspieszyłam tempo.
Łzy cisnęły mi się do oczu, nie mogłam ich powstrzymać. Po chwili kompletnie zamazały mi obraz, ledwo co widziałam, lecz postanowiłam sobie, że się nie zatrzymam. Czułam pod stopami ciepły piasek, a słońce oblało moją twarz jasnymi promieniami.
Słyszałam szum błękitnego oceanu, błękitnego jak jego oczy... i falę, rozbijające się o brzeg. Wiatr rozwiewał mi włosy, które łaskotały mi twarz.
Ogień także łaskotał moje płuca, ale już w zupełnie inny sposób.
Czułam, że jeszcze chwila i przestanę oddychać, ale ja musiałam biec. Musiałam. Będę biec cały czas. Nie wiem dokąd. Chce stąd po prostu uciec. Jak najdalej.
W bezpieczne miejsce.
Żebym już nigdy nie musiała oglądać jego twarzy.
Biegnie przerażona dziewczyna. A dokąd biegnie i przed kim ucieka?
OdpowiedzUsuńPytania, na które znajdę odpowiedź w kolejnych rozdziałach, które lecę czytać!
;))
Prolog jak najbardziej zachęcił - zabieram się za czytanie, na ile czas mi oczywiście pozwoli - oraz dodaję do polecanych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie, M ;*