sobota, 22 marca 2014

Rozdział 10



O godzinie 8 rano, Kamil zwlekł mnie z łóżka.
- Andi! Wstawaj, ty grubasie! Idziemy biegać!
- Zamknij się. – zdenerwowany rzuciłem w niego książką, która leżała na moim nakastliku i zakryłem głowę, ogromną poduszką. Nie muszę chyba dodawać, że przez wczorajsze atrakcje, a właściwie to dzisiejsze, jeszcze się nie wyspałem. Owszem, codziennie rano chodziliśmy z Kamilem biegać, ale dzisiaj nie miałem ochoty.
- Wstawaj! Nie żartuj! – Kamil ściągnął ze mnie kołdrę, a ja podniosłem głowę i obrzuciłem go morderczym spojrzeniem.
- Nie dzisiaj. – poinformowałem go, sięgnąłem po kołdrę i z powrotem rzuciłem ją na łóżko.
- Gdyby spojrzenie mogło zabijać… - zaczął Kamil, ale dokończył, a zamiast tego ponownie ściągnął ze mnie puchową kołdrę, ale tym razem rzucił ją na drugi koniec pokoju.
- Wiesz… Wiem, że Lena też lubi pobiegać sobie nad ranem. – powiedział powoli, oczekując mojej reakcji.
- Nie obchodzi mnie ona. – odpowiedziałem siląc się na obojętny ton, ale całe moje ciało zesztywniało, gdy tylko wymówił to imię. Mogłem oszukiwać wszystkich dookoła, ale nie siebie.
W tej właśnie chwili obudził się Michael, jakby imię Lena przywróciło go do życia.
- Co jest chłopaki? – spytał, leniwie podnosząc się z łóżka i szeroko ziewając.
- Mama Cię nie uczyła, że podczas ziewania zamyka się buzię? – warknąłem, dalej nie mogąc na niego patrzeć. Nie mogłem uwierzyć, że zachowywał się jak gdyby nigdy nic.
- Andi wstawaj. – Kamil zwrócił się do mnie, tym razem błagalnym głosem – Humorek Ci dzisiaj nie dopisuje, a bieganie jest dobre na wszelkie zło. Czekam na dole, masz być za 10 minut. – odparł i wyszedł z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
Michael siedział przy stoliku i szperał w swoim telefonie, lekko się do niego uśmiechając.
Może pisze sms-a do Leny. – pomyślałem z goryczą i zapragnąłem jak najszybciej wyrzucić sobie z głowy tę myśl. Po chwili wstałem, założyłem na siebie zielony T-shirt oraz czarne spodenki i wyszedłem z pokoju. Perspektywa spędzenia tego poranka z Austriakiem, nie specjalnie przypadła mi do gustu. Naprawdę, w jego towarzystwie nie ręczyłem za siebie.
Kiedy pojawiłem się w holu, na twarz Kamila wpełzł uśmiech.
- Zuch chłopak. – pochwalił mnie Polak, rozciągając się na korytarzu.
Nic nie odpowiedziałem, tylko ruszyłem ku głównym drzwiom i nie czekając na kolegę, wybiegłem z hotelu.
-Czekaj! – zawołał za mną i po chwili pojawił się po mojej prawej stronie. – Co Cię ugryzło? – zapytał, wkładając na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Nic. – odburknąłem, nawet nie starając się udawać, że jestem w dobrym  humorze.
- Dobra, o nic więcej nie pytam. – uniósł ręce w geście kapitulacji i zamilkł.
Przez pół godziny żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Biegliśmy w całkowitym milczeniu, skupiając się tylko na widokach rozciągających się przed nami.
Po pewnym czasie zacząłem się męczyć, a mój miarowy oddech przerodził się w ciężkie sapanie.
- Nie masz już siły? To dopiero połowa drogi! Dasz radę! – próbował zdopingować mnie kolega, ale na nic się to nie zdało. Kiedy nie miałem ochoty na biegi, mój organizm wyczuwał to i automatycznie odmawiał współpracy. Zatrzymałem się i oparłem dłonie na kolanach.
Polak także się zatrzymał, jednak stał w wyprostowanej pozycji, patrząc na mnie z góry.
- Okej, krótki odpoczynek. – zgodził się.
Usiadłem na piasku, chociaż wiem, że nie jest to wskazane dla biegaczy, którzy nawet jeszcze nie dokończyli swojego treningu. Miałem to gdzieś. Zamknąłem oczy i chciałem wyizolować się od reszty świata. Nie udało mi się to, gdyż kolega mocno szturchnął mnie w ramię.
- Patrz kto tam biegnie! – wskazał na śliczną, szczupłą dziewczynę, która z słuchawkami w uszach przemierzała plażę.
Lena. Brązowe włosy miała spięte w wysokiego, niedbałego koka, a wiele kosmyków opadało jej na zmęczoną twarz. Z roztargnieniem zaczesywała je za ucho, jednak one nie dawały się ujarzmić.
- Co się tak gapisz? Biegnij za nią! – Kamil popchnął mnie do przodu, a ja szybko dogoniłem dziewczynę.
Zaskoczona wyjęła słuchawki z uszu i zwolniła trochę tempo.
- Jak się wczoraj bawiłaś? – zapytałem, siląc się na obojętny ton.
- Dobrze. – wzruszyła ramionami, cały czas patrząc przed siebie.
- Nie zatańczyliśmy razem. – zauważyłem, lecz ona nie odezwała się ani słowem.
Dziękuje, że ułatwiasz mi prowadzenie tej konwersacji! – pomyślałem ironicznie, nie wiedząc co mógłbym jeszcze dodać.
- Bawiłabyś się o wiele lepiej. – dodałem po chwili, myśląc, że najlepiej będzie pokazać jej, że nie zrobiło to na mnie wrażenia. Niech zobaczy ile straciła.
Gwałtownie zatrzymała się, a ja o mało co na nią nie wpadłem. Zdziwiony popatrzyłem jej w oczy, które przepełniała teraz furia.
- Słuchaj Wellinger. – wycedziła przez zaciśnięte zęby – Wiem, że może to co teraz powiem bardzo Cię zaszokuje, ale bez Ciebie też można świetnie się bawić! Może to dla Ciebie dziwne, bo połowa dziewczyn na tej planecie zrobiłaby wszystko za minutę czasu spędzonego z Andreasem, ale wyobraź sobie, że są też i tacy, którzy dobrze sobie radzą bez twojego towarzystwa!
Widać było, że nieźle się wkurzyła, ale jej monolog też wyprowadził mnie z równowagi.
- Dobrze, świetnie, odczepię się od Ciebie! – krzyknąłem – Chociaż naprawdę nie wiem co takiego Ci zrobiłem, że tak mi się odwdzięczasz! Tak bardzo staram się, żebyś mnie polubiła, a ty masz to gdzieś! Spójrz czasami na siebie i na to jak zachowujesz się w stosunku do mnie! – zacisnąłem pięści, starając się powstrzymać potok słów wypływających z moich ust. Wiedziałem, że będę  potem bardzo tego żałował, jednak nie mogłem zatrzymać tej lawiny emocji, która tak gwałtownie na mnie spadła. – Skoro ty masz to wszystko gdzieś, ja też będę miał, nie mam już ochoty dłużej się Tobą przejmować! – wykrzyczałem jej to prosto w twarz, ledwo panując nad trzęsącymi się dłońmi.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, zawróciłem i ruszyłem w stronę Kamila, który leniwie wygrzewał się na słońcu, po drugim końcu plaży.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz biegłem tak szybko. Szybciej ode mnie poruszało się teraz tylko poczucie winy, które dogoniło mnie już po kilku sekundach od chwili wypowiedzianego przeze mnie monologu.

Kiedy wróciliśmy do pokoju, czekali tam na nas wszyscy trzej skoczkowie.
- Słuchajcie, mamy dla was propozycje nie do odrzucenia! – wykrzyknął Gregor, gdy tylko nas zobaczył – Wszystko jest już ustalone, musicie się jeszcze zgodzić.
Kamil wskazał mu ruchem ręki by mówił dalej.
- Mamy w planach pojechać na kilka dni pod namioty.
- Z dziewczynami oczywiście, one już się zgodziły. – dodał Thomas, zanurzając rękę w paczce z chipsami.
Przyjrzałem się mu uważnie. Wyglądał normalnie i jak widać przez noc nie obrócił hotelu w popiół.
Polak chętnie na to przystał, natomiast ja tylko wzruszyłem ramionami.
- Mam to gdzieś.
- Czyli się zgadzacie. – podsumował Gregor, uśmiechając się szeroko i ukazując nam przy tym wszystkie swoje równe zęby. – Super!
- Andi, wróżko moja, podaj mi szklankę! – Thomas zabrał się za odkręcanie dwulitrowej butelki z Coca-Colą.
Z westchnieniem podszedłem do szafki, w której schowaliśmy przeróżne naczynia i wyciągnąłem stamtąd dwie szklanki.
- Już dobrze się czujesz? – zapytałem, stukając szklanką o szklankę tuż przy jego uchu.
- Auć! – Austriak złapał się za głowę. Skutki wczorajszego upicia towarzyszyły mu do teraz. Mam już przed oczami tą metalową kulkę która z hukiem odbija się od ścianek jego mózgu, nie dając chwili wytchnienia. – Ale ty jesteś wredny Andi! – skarcił mnie, w dalszym ciągu trzymając się za głowę. – Po co w ogóle tu przyszedłeś jak jesteś w takim humorze.
Już miałem mu wspomnieć coś o tym, że jest to mój pokój i mogę tu przychodzić kiedy chce, a jak mu się coś nie podoba, to żeby się wynosił, jednak Gregor zdążył mnie uprzedzić.
- Bo Andreas jest jak okres… Przychodzi i nikt się nie cieszy. – powiedział rozbawiony tą sytuacją, co inni skomentowali głośnym wybuchem śmiechu.
Kamil musiał usiąść na krześle, bo ze śmiechu nie mógł ustać na nogach, Michael mocno się trząsł, zasłaniając usta ręką, a Thomas się popłakał i teraz prawą dłonią, ocierał sobie policzek po którym spływały łzy.
- Dobre! – Morgi przybił piątkę ze swoim rodakiem, po czym zaczęli się znowu śmiać.
Nie wygląda na to by byli pokłóceni. Widocznie źle odebrałem ich wczorajszą rozłąkę. Nie mniej było to dziwne.
- Bardzo śmieszne. – przewróciłem oczami, po czym położyłem szklanki na łóżku i wycofałem się do swojej części pokoju.
- Nie obrażaj się! – zawołał Schlieri, posyłając mi buziaka w powietrzu – Przecież wiesz, że Cię kocham Welli!
Westchnąłem. Czasami zachowywali się jak dzieci i nie mogłem uwierzyć, że ci faceci są ode mnie kilka lat starsi.
Nie za bardzo chciałem jechać z nimi na tą wycieczkę, zwłaszcza po tym co powiedziałem Lenie. Do tej pory poczucie winy przeżerało mnie na wylot. Poza tym nie miałem ochoty na oglądanie tego jak Michael romansuje sobie z Leną. To już było ponad moje siły.
Bałem się pogorszenia stosunków zarówno z moimi kolegami jak i z Leną… Chociaż w tym przypadku nie wiem czy można było zepsuć coś bardziej.
- Nie jadę. – zdecydowałem i zatopiłem wzrok w książce, którą przed momentem wziąłem do rąk.
- Jak to Andreas?! – zdziwił się Thomas – Jesteśmy drużyną. Musisz jechać!
- Nic nie muszę. – odburknąłem, przewracając kartkę, chociaż nie miałem zielonego pojęcia co właśnie przeczytałem.
- Pamiętasz te wszystkie nauki naszych trenerów? – zwrócił się do mnie Gregor – W drużynie nie ma żadnego ja.
- Tak… Nie ma też żadnego ty w słowie dupek, a jednak… - zauważyłem i rzucając książkę na łóżko wyszedłem z pokoju, zostawiając ich samych. Miałem już dość wszystkiego dookoła, musiałem znaleźć chwilę tylko i wyłącznie dla siebie. Przemyśleć to wszystko, gdyż teraz w mojej głowie panował jeden wielki mętlik i nie sposób było go ogarnąć. Jedyne co przebijało się przez tą burze myśli było imię: Lena. 



Szczerze mówiąc nie za bardzo jestem przekonana do tego rozdziału... takie trochę lanie wody jak dla mnie, sama nie wiem, ale nie do końca mi przypadł do gustu. Postaram się, żeby następny był lepszy i dłuższy.
Piszcie w komentarzach co myślicie, może akurat wam się spodoba :)
Następny rozdział w okolicach piątku/soboty.
Pozdrawiam :*

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 9



ANDREAS



Całą noc przewracałem się niespokojnie w łóżku nie mogąc poukładać myśli.
To był chyba najgorszy wieczór mojego życia i nie mogę zrobić już nic, żeby to odkręcić. Na dodatek pewnie Lena uważa mnie za największego palanta na tej ziemi… jakby wcześniej tak nie było. Nie mogłem nic na to poradzić.
Kiedy weszła do sali, wyglądała tak pięknie…
Jej suknia była idealnie dopasowana do jej zgrabnej sylwetki, a spięte włosy podkreślały jej szczupłą szyję. Powinna częściej chodzić w spiętych włosach. Ten jej wdzięczny śmiech, kiedy usłyszała śpiew Gregora. Była taka śliczna kiedy się śmiała, mogła robić to cały czas, było to jak muzyka dla moich uszu.
Gdy powoli do nas podchodziła, wszystkie moje wnętrzności odtańczyły kankana, a kiedy spojrzała mi prosto w oczy, podłoga rozsunęła się spod moich stóp. Spadałem, tonąłem w jej pięknych bursztynowych oczach.
Dlaczego ona tak na mnie działała? – prawie wykrzyczałem tą myśl.
Byłem przystojny, mogłem mieć każdą, a ubzdurałem sobie akurat tą, która mnie nie chce.
Dlaczego? Co takiego jej zrobiłem? To pytanie już od tygodnia zaprzątało mi głowę i nie mogłem się od niego uwolnić. Było jak bumerang, cały czas powracało.
Ona spodobała mi się od razu. Stała pośrodku holu, zniecierpliwiona i stukała szczupłymi palcami o blat recepcji. Pamiętam jakby to było wczoraj. Kiedy wspomniałem, że Thomas zabawia się z recepcjonistką na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Była jeszcze piękniejsza kiedy sprawiała wrażenie zawstydzonej.
Andreas idioto, ogarnij się! Ona nigdy Cię nie zechcę! – upomniałem się w myślach, ale nie mogłem przestać o niej myśleć.
Nawiedzała moją głowę co minutę i nie chciała jej opuścić. Kiedy na chwilę udało mi zapomnieć się o jej kasztanowych, lśniących włosach, ona z podwójną siłą dobijała się do mojego mózgu, bym znowu sobie o niej przypomniał. Nie chciała odejść.
Spojrzałem na Michaela, który rozłożył się na łóżku stojącym obok. W tej chwili nienawidziłem go najbardziej na świecie. Wiedział, że Lena mi się podoba, musiał wiedzieć.
Leżał teraz spokojnie i oddychał miarowo, lekko uśmiechając się pod nosem.
Przysięgam, jeżeli śni teraz o Lenie, a w tym śnie są razem i szczęśliwi to nie dożyje do rana!
Może to dobrze, że nie mam, żadnej machiny, która potrafiłaby czytać sny innych.
Od samego początku, od kiedy tylko weszła, wiedziałem, że się nią zainteresował. Nie myślałem jednak wtedy, że zajdzie to tak daleko. Była to nieśmiała dziewczyna, a przy nim pokazała swoje nowe oblicze.
Widziałem jak pożerał ją wzrokiem, jaka piękna była w jego oczach, ale w moich była jeszcze piękniejsza! Kiedy podszedł do niej i poprosił do tańca, bardzo chciałem zrobić tzw. „odbijanego”, ale zobaczyłam potem, że się do niego uśmiecha. Wydawała się być zadowolona, a ja chciałem, żeby taka pozostała. Powstrzymałem się więc i obserwowałem ich tylko, a uwierzcie, że było to niesamowicie trudne.
To ja chciałem ją mieć w swoich ramionach, to ja chciałem ją obejmować. Chciałem, żeby to do mnie się uśmiechała i żeby szeptała mi jakieś rzeczy do ucha. Kiedy przyciągnął ją do siebie, by zatańczyła z nim drugi taniec, nie mogłem już wytrzymać.
Zazdrość paliła mnie od środka, jak ogień, wydmuchany przez wyjątkowo paskudnego smoka. Wszystko się we mnie gotowało ze złości. Chciałem ją mieć dla tylko siebie.
Niewiele myśląc, zaprosiłem do tańca dziewczynę, która właśnie przechodziła, a że była dosyć ładna, nawet przyjemnie mi się z nią tańczyło, ale w swojej urodzie nie mogła równać się z Leną. Chciałem by Polka zobaczyła, że mogę dobrze bawić się i bez niej. Sam nie wiem czy chciałem to udowodnić jej czy sobie. W każdym razie, pragnąłem by zobaczyła mnie, obejmującego inną dziewczynę. W głębi duszy myślałem, że może poczuje się tak jak ja, opamięta się i będę miał szansę z nią zatańczyć, obejmując ją czule, tak jak robił to w tamtej chwili Michael.
Nagle zatrzymała się, pociągnęła Austriaka za rękę i wyszli z pomieszczenia. Zacząłem się bardzo niepokoić. Chciałem ją widzieć, wiedzieć co robi. Wiem, było to bardzo samolubne, wręcz niedorzeczne, ale nie mogłem znieść myśli, że jest gdzieś ze skoczkiem sam na sam.
Poczekałem, aż piosenka się skończy i zaproponowałem dziewczynie wyjście na świeże powietrze. Miałem nadzieję zobaczyć Lenę. Nie chciałem jednak widzieć jej w towarzystwie Michaela. Kiedy zobaczyłem ich razem, siedzących na hamaku, tak blisko siebie, trafił mnie szlag. Nie wiedziałem co przed chwilą robili, ale mogłem to tylko podejrzewać. Domyślam się, że Austriak nie siedział bezczynnie i nie gapił się na gwiazdy, mając obok siebie tak cudowną dziewczynę.
W tamtej chwili działałem pod wpływem impulsu, sam dokładnie nie wiedziałem co robię, ale wiedziałem jedno. Chciałem by poczuła się tak jak ja. Znowu powiecie, że jestem palantem, zadufanym w sobie i pewnie macie racje. Objąłem więc nowopoznaną dziewczynę w pasie i zacząłem ją mocno całować. Ja nawet nie wiedziałem jak ona miała na imię!
Miałem nadzieję, że kiedy Lena zobaczy, że całuje się z inną, coś się w niej złamie, podbiegnie do mnie i powie, że tak naprawdę coś do mnie czuje, że coś może z tego wyjść.
Jaki ja byłem naiwny! Nie podejrzewałem, że sama pocałuje Michaela, na moich oczach.
Kiedy to zobaczyłem, cały świat zawalił mi się na głowę. Poczułem w sercu wielkie ukłucie i w tamtej chwili pragnąłem tylko śmierci skoczka. Mało brakowało, a rzuciłbym się na niego z pięściami. Nie chciałem jednak, żeby zobaczyła, jak jej uczynek się na mnie odbił, więc opanowując wszystkie negatywne uczucia, które w tamtej chwili wręcz paliły moje ciało, pożegnałem się z czarnowłosą i udałem się na plażę.
Pragnąłem być sam. Skoro Lena nie chciała być ze mną, nie zamierzałem dopuścić do siebie nikogo innego. Nie w tamtej chwili.
Poszedłem dokładnie w to samo miejsce, gdzie prawie się pocałowaliśmy. Zastanawiam się co by było gdyby do tego doszło, czy zmieniłaby swój stosunek do mnie?
Zacisnąłem mocno zęby, zrzucając na ziemię kołdrę. Nic z tego, nie zasnę dzisiaj.

Bez zastanowienia, ubrałem czarną koszulkę z Adidasa, na stopy włożyłem klapki i w krótkich spodniach od piżamy wyszedłem z pokoju. Nie wiedziałem co robię, dokąd idę.
Byłem jednak pewien, że nie wytrzymam w jednym pokoju z Michaelem, oddychając z nim jednym powietrzem.
Zjechałem windą na dół i już po chwili znajdowałem się na holu. Duży zegar, wiszący po prawej stronie wskazywał godzinę 2. Było tutaj cicho jak nigdy, w środku nie paliło się ani jedno światło. Drogę wskazywały mi jedynie małe lampki, które oświetlały teren przed hotelem. Wyszedłem na zewnątrz i rozglądnąłem się wokoło. Ani jednej żywej duszy. Nie miałem na kim wyrzucić swojej złości. Kłębiła się ona we mnie jak czarny dym, unoszący się w zimowe wieczory nad moim domem i cały czas zwiększała swoją siłę.
Wyszedłem na zewnątrz, głośno wypuszczając powietrze, starając się tym samym wyrzucić wszystkie negatywne emocje z mojego organizmu.
Nie przeszedłem nawet kilku kroków, gdy ją zobaczyłem.
Siedziała na jednym z drewnianych krzeseł na tarasie i wpatrywała się w górę.
Była taka piękna. Jej twarz rozświetlały gwiazdy, które zalały dzisiaj całe niebo. Miała zamknięte oczy, a długie włosy lekko rozwiewał wiatr. Jej szczupła sylwetka była znieruchomiała. Wydawałoby się, że znajduje się w zupełnie innym świecie.
Powinienem odejść, wiedziałem o tym. Tak podpowiadał mi zdrowy rozsądek, ale jednak nie mogłem się na nią napatrzeć. Stałem więc i obserwowałem ją. Była taka spokojna, a ja modliłem się, żeby nigdy nie otworzyła oczu. Żebym mógł tak wpatrywać się w nią wiecznie.
Niestety, kiedy tylko o tym pomyślałem, ta jakby wyczuła kogoś obecność, otworzyła oczy i skierowała je w moją stronę.
Wyglądała na speszoną. Musiała domyśleć się, że ją obserwowałem co niewątpliwie ją krępowało. Jej oczy, w kolorze płynnego miodu świeciły ze zdenerwowania. Zawstydziłem ją, wiedziałem o tym, a teraz powinienem się oddalić, tak jak przystało na wychowanego mężczyznę. Chyba jednak takim nie byłem, gdyż nie ruszyłem się z miejsca, tylko nadal się w nią wpatrywałem. Tkwiliśmy tak chwilę, nie wiedząc co zrobić, co powiedzieć, aż w końcu Lena wstała z krzesła i powolnym krokiem skierowała się stronę drzwi wejściowych.
Żeby się do nich dostać, naturalnie musiała przejść obok mnie. Na kilka metrów przede mną zwolniła, jednak nie podniosła pochylonej głowy. Kiedy koło mnie przechodziła, uderzyła mnie fala zapachu jej słodkich perfum. Wciągnąłem powietrze nosem, tak bardzo chciałem ją mieć teraz przy sobie. Nie zważając na to co robię, delikatnie chwyciłem ją za ramię. Przez moją dłoń przebiegł dreszcz, który rozszedł się po całym ciele. Zastanawiałem się, czy ona też to poczuła. Przestraszona, wbiła we mnie swój wzrok, nerwowo poprawiając włosy.
Powinienem się wtedy odezwać, powiedzieć coś. Zanim się jednak ocknąłem, zanim odświeżyłem swój umysł, który zamroczył mi jej słodki zapach, ona wyswobodziła ramię z ucisku i szybkim krokiem weszła do hotelu.
Zrezygnowany schowałem twarz w dłoniach, chcąc zapaść się pod ziemię.
Jaki ze mnie idiota! – skarciłem się w duchu, już po raz setny tego wieczoru. Przeczesałem drżącymi dłońmi włosy, co robię zawsze kiedy jestem zdenerwowany, a następnie schowałem je do kieszeni.
Już miałem udać się do pokoju, kiedy usłyszałem za sobą dziki pisk.
- Andi! Jak ja… ja zię dawnooo nie wiziaaałem…. – chwiejnym krokiem podszedł do mnie Thomas, śmiejąc się głupkowato. Nie trudno było się zorientować, że był totalnie wstawiony.
- Stary, Żyła ci flaszkę postawił?! – zdumiałem się, na jego widok, już dawno nie miałem okazji oglądać go w takim stanie.
- Hehehehe. – zaśmiał się idiotycznie, naśladując naszego dobrego kolegę z Polski.
- Chodź. – westchnąłem ciężko i wziąłem go pod ramię – Przetransportuję Cię do pokoju.
- Dzzzzzięki dobra wrózkoo. – odparł Thomas, zawieszając się na moim ramieniu, a ja ugiąłem się pod jego ciężarem.
- Nie jestem żadną pieprzoną wróżką. – upomniałem go ostro i dźwigając go, weszliśmy do hotelu.
- Co…. coś ty taki nieee w słosie? – wymamrotał, nie panując nad plączącym się językiem. Nie czekając nawet na moją odpowiedź stwierdził. – Ja wieeeem, mój zyjacielu, ja wiem…
Tooo… to szystko to przez ziewczyny… One zasze szysko walą. – powiedział i zacisnął mocniej rękę. Czułem, że moja zaraz zdrętwieje.
- Zuchaj, ale ja… ja Ci zoś powiem… Jak chcesz jaka wyrwać, to zuchaj… Podchodzisz do niej… no… no i podchodzisz i ten… podchodzisz i mówisz: eloo mała, gdy Cię wize, moje zerce rucha puco. – Thomas, potknął się wchodząc do windy o mało co nie zwalając nas tym na ziemię.
- Taa… Gdy cię widzę, moje nerki grają  w bierki. – popukałem się palcem w czoło, posyłając mu spojrzenie pełne dezaprobaty.
- Dobre, dobre. – zaklaskał Thomas, ucieszony jak małe dziecko – Jak Cię nie bezie chciała to znacy, ze gupia, gupia!
Pokręciłem ze zdziwieniem głową. To było już naprawdę zaawansowane stadium, Austriak jeszcze dawno się tak nie upił. Byłem troszkę na niego zły. To ja byłem młodszy, to ja powinienem upijać się do nieprzytomności z rozpaczy nad sobą. To on powinien teraz wynosić mnie po schodach. To on powinien służyć mi dobrą radą i powiedzieć co mam teraz zrobić. Tymczasem to ja, młodszy, niedoświadczony muszę targać go do pokoju, podczas gdy on nie umie zrobić nawet jednego kroku.
Gdy winda zatrzymała się na czwartym piętrze, z cudem go stamtąd wyciągnąłem. Bardzo zafascynowała go paleta przycisków i nie chciał wyjść, drąc się, że uwielbia kiedy coś migocze na czerwono.
- Thomas, błagam zamknij się, obudzisz cały hotel. – lekko trzepnąłem go w ramię, dając mu znak, by się opanował.
- Kto pijanemu zabroni?! – wydarł się na całe gardło, klepiąc się pięściami o klatkę piersiową.
Wtem otworzyły się drzwi, przy których właśnie staliśmy i wyglądnęła zza nich starsza kobieta, która nerwowo zakładała okulary na nos.
- Wynocha! Wynocha, słyszycie?! Bo wezwę posiłki! Żeby się nawet człowiek nie mógł w spokoju wyspać! – trzasnęła mnie w lewę ramię, co skomentowałem niewyraźnym grymasem na twarzy.
- Ooo, będą kanapki?! – ucieszył się Thomas, skacząc w miejscu jak przedszkolak, który musi to toalety.
- Thomas, do pokoju! – wydarłem się na niego, wchodząc w rolę, dorosłego ojca. Miałem już dość. Byłem taki zdenerwowany, a pod sam koniec przyszło mi jeszcze niańczyć zalanego Austriaka. Chciałem wrócić do swojego pokoju, walnąć się na łóżko i spróbować zasnąć. Może chociaż wtedy odetchnąłbym od tego wszystkiego.
Zaciągnąłem go do jego pokoju i mocno nacisnąłem na klamkę. Drzwi ustąpiły, a ja wepchnąłem Thomasa do środka.
- Auć! – zawył – Może delikatniej kolezko?! – upomniał mnie, grożąc mi palcem i  przewracając się przy tym na dywan.
Podniosłem go z ziemi, nie dbając o delikatność i pomogłem usiąść na łóżku. Gregor już dawno smacznie spał. Zakryty po uszy tak, że nie było mu widać nawet głowy. Jedyne co wystawało spod kołdry to były jego stopy.
- Połaskocz go, proszę, połaskocz. – zwrócił się do mnie Austriak, błagalnym tonem, chichrając się jak opętany.
- Dobranoc Thomas. Śpij dobrze i nie rozwal tego budynku do rana. – warknąłem i zamknąłem za sobą drzwi, zostawiając go, trzęsącego się od śmiechu, na łóżku.
Ciekawe co doprowadziło go do takiego stanu i dlaczego nie było przy nim Gregora. Odkąd pamiętam byli nierozłączni, a już na pewno zawsze pili razem. Zachowywali się jak bliźniacy, co swoją drogą było czasami trochę irytujące. Bardzo mnie to zdziwiło, ale postanowiłem nie zastanawiać się nad tym dłużej. Jedyne o czym teraz marzyłem było ciepłe łóżko. Wyjechałem windą dwa piętra wyżej i wróciłem do swojego pokoju.
Ściągnąłem z siebie koszulkę i jak najszybciej wskoczyłem do łóżka, starając się ignorować chrapanie Michaela.
Mimo wszystko, dalej nie mogłem zasnąć, przez godzinę przewracałem się w łóżku, nie mogąc znaleźć dla siebie odpowiedniej pozycji. Potem w końcu udało mi się tego dokonać, ale nie udało mi się odciągnąć od siebie postaci Leny, bo ona nawiedzała mnie nawet w snach. Był to mimo wszystko cudowny sen.
Stała tyłem do mnie, na szczycie klifu i rozłożyła ramiona, jakby chciała się z niego rzucić.
Miała zamknięte oczy, wiatr rozwiewał jej włosy na wszystkie strony, a promienie słoneczne łaskotały w twarz. Stałem chwilę z boku, nie wiedząc co robić i wpatrywałem się w jej piękno. Po chwili, niepewnie podeszłem do niej i objąłem ją z zaskoczenia od tyłu. Najpierw była lekko zaskoczona, lecz potem uśmiechnęła się promiennie, wtuliła się w moją klatkę piersiową i swoim słodkim głosem oznajmiła: Czekałam na Ciebie Andreas.
A ja w tamtej chwili, czułem się jakbym trzymał w ramionach cały świat. 




Mam nadzieję, że się podoba, komentujcie proszę do karmi moją wenę. :)
Bardzo mi miło jak czytam wszystkie wasze komentarze.
Z dedykacją dla Zuzy, znowu <3 Moja największa fanka chyba haha

+ ZAPRASZAMY do lajkowania strony wszystkich fanów:
https://www.facebook.com/pages/Andreas-Gregor-Polish-Fans/715991305092212

Następny rozdział prawdopodobnie w piątek za tydzień, chyba że uda mi się jeszcze jutro naskrobać coś nowego :)

niedziela, 9 marca 2014

Liebster Blog Award

Zostałam nominowana do konkursu Liebster Blog Award przez blog Sabiny212.
Dziękuje, dziękuje! <3

A czym jest LBA?
"Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego bloggera wramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana też blogom o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwości do ich rozpowiszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
Oto pytania które dostałam:

1. Ulubiona postać z Igrzysk Śmierci, W Pierścieniu Ognia oraz z Kosogłosa?
Katniss Everdeen <3

2. Ulubiony część trylogii Igrzysk Śmierci ?
W pierścieniu ognia 

 
3. Twój ulubiony zawodnik/zawodniczka sportowy z kraju i za granicy?
z kraju: Kamil Stoch <3
z zagranicy: Andreas Wellinger <3

4. Ulubiona książka?
Igrzyska Śmierci, Gwiazd naszych wina

5. Ulubiony film?
Soul Surfer, Charlie

6. Co lubisz robić w wolnym czasie ?

Spotykam się z przyjaciółmi, piszę opowiadania, występuje w teatrze, gram na gitarze, oglądam filmy, czytam książki, uprawiam sport <3 
 
7. Ulubiony aktor i aktorka?
Josh Hutcherson, Johnny Depp, Jennifer Lawrence

8. Ulubiona piosenka?
Wiele, nie potrafię wybrać.

9. Najlepszy film na jakim byłaś/eś w kinie?
Ostatnio byłam na WPO, więc ten :)

10. Co u ciebie? :D
ok!
Blogi, które nominuje:
1. http://zimowe-odcienie.blogspot.com/
2. http://wellingerandreas.blogspot.com/
3. http://milosc-pokona-wszelkie-bariery.blogspot.com/
4. http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/
5. http://spelnione--marzenie.blogspot.com/
6. http://stories-about-sport.blogspot.com/
7. http://wszystko-byloby-inaczej.blogspot.com/
8. http://fighting--for--happiness.blogspot.com/
9. http://i-am-tougher-than-the-rest.blogspot.com/
10. http://diabel-rogaty.blogspot.com/
11. http://lazurowe-spojrzenie.blogspot.com/



Moje pytania do nominowanych: 

1. Co was inspiruje?
2. Co zachęciło was do napisania opowiadania?
3. Ulubiony cytat?
4. Najgorsza rzecz, jaką usłyszeliście od jakiejś osoby?
5. Wasze hobby?
6. Najlepsze zdarzenie w waszym życiu?
7. Książka lub film, która dała wam do myślenia?
8. Czy twoja rodzina i przyjaciele wiedzą, że piszesz bloga?
9. Jak reagujesz gdy ktoś krytykuje twojego bloga?
10. Postać z filmu/ książki którą podziwiacie?
11.Przejmujecie się tym co pomyślą inni? 


 Dziękuje za nominację, tak się cieszę :D

piątek, 7 marca 2014

Rozdział 8



Przez cały dzień unikałam wzroku Andreasa, bojąc się, że ból, który zauważyłam wczoraj w jego oczach, nadal pozostał. W trakcie śniadania usiłował nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, ale kiedy zauważył, że staram się go ignorować, także przybrał taką postawę i aż do wieczora, nie spojrzał na mnie ani razu.
Dochodziła 18, za godzinę miała odbyć się impreza w hotelu, o której wspominał Niemiec. Muszę przyznać, że trochę się stresowałam, bo nie wiedziałam czy nasz wspólny taniec został anulowany, czy jest on jednak nadal aktualny. Nie byłam pewna co do tego jak powinnam się zachować, czy udawać, że nic się nie stało? Co zrobi Andreas? Przez cały dzień te pytania nie dawały mi spokoju i odbijały się echem w mojej głowie.
- Lena, co tak leżysz?! – do moich myśli dobiła się Aurelia, zwlekając mnie z łóżka – Za godzinę impreza. Zrobimy Cię na bóstwo. – zaszczebiotała, otwierając potężne drzwi naszej szafy.
- Po co? – mruknęłam bez entuzjazmu.
- Jak to? Dla Andiego! – klasnęła głośno w dłonie i spojrzała znacząco na Blankę, która posłała jej łobuzerski uśmiech.
Nie powiedziałam im o scenie na plaży. Nie miałam ochoty wysłuchiwać ich opinii, na temat, jaka to jestem głupia, bo każda normalna dziewczyna dałaby się pokroić za pocałunek z kimś takim jak Andreas. Miałam już dość pouczeń, poza tym z tego co wiem, Niemiec też pozostawił tą informację w tajemnicy.
Aurelia wyciągnęła ze sterty moich ubrań, wszystkie sukienki jakie ze sobą wzięłam.
Przyglądnęła się im i każdą z nich przyłożyła do mojego ciała, by stwierdzić która będzie najlepsza. Po pewnym czasie pokręciła głową.
- Wszystkie śliczne, ale żadna na tę okazję. – stwierdziła i zaczęła przerzucać swoje ciuchy, a Blanka cały czas przyglądała się im uważnie.
- Ta będzie idealna. – wskazała na suknię trzymaną w ręce.
Sukienka była dosyć krótka. Uszyta z granatowego materiału, do pasa obcisła, natomiast dół był lekko rozproszowany. Rękawy zrobione z koronkowego materiału, a plecy całkowicie gołe.
- Idź ją przymierz. – Blanka aż pisnęła z zachwytu i biorąc mnie pod rękę, zaprowadziła do łazienki, a następnie zamknęła drzwi.
Z westchnieniem ściągnęłam z siebie ubrania.
Nie byłam pewna czy chciałam iść na tą imprezę. Nie miałam dzisiaj nastroju do zabawy.
Aurelia na pewno cały wieczór będzie zabawiać się z Austriakami, a Blanka znając życie po godzinie wyparuje do pokoju, albo do nowo poznanego chłopaka, o którym wspominałam wcześniej.
Narzuciłam na siebie sukienkę, cały czas pogrążona w myślach. Może spędzę ten czas z Kamilem? To naprawdę świetny chłopak i jestem pewna, że zrozumie mnie kiedy poproszę go o opuszczenie imprezy. Poskarżę się na hałas, tłok, cokolwiek. On zrozumie mnie, ktoś musi.
Otworzyłam drzwi łazienki i stanęłam w korytarzu, gdzie powieszone było olbrzymie lustro.
Okręciłam się wokół własnej osi. Sukienka lekko podniosła się do góry i radośnie zawirowała razem ze mną. Sięgała mi ponad kolana, a moje plecy były całkiem odkryte.
Spojrzałam na koronkowe rękawy, które ładnie ułożyły mi się na przedramieniu i granatowy materiał, opinający mi talie.
- Wyglądasz niesamowicie! – wykrzyknęła Aurelia, a Blanka wstrzymała oddech, wpatrując się we mnie podekscytowanymi oczami.
- Mogę Cię pomalować? Proszę! – podeszła do mnie  i nie pytając o zgodę posadziła na wysokim, czarnym krześle.
Ze śmiechem przewróciłam oczami. Interesujące ile sprawiało im radości, przygotowanie mnie na jakąś głupią imprezę. Blanka wyciągnęła ze swojej kosmetyczki przeróżne rzeczy i od razu zabrała się do pracy.
Zamknęłam oczy. Czułam, jak maluje mnie cienkimi pędzelkami po twarzy. Zachichotałam cicho, zapominając o tym, że kazała mi się nie ruszać. Skarciła mnie lekkim uderzeniem w ramię. Po kilku minutach otworzyłam oczy.  Poprawiła mi rzęsy czarnym tuszem, a  usta pomalowała jasną pomadką.
Następnie wycofała się kilka kroków i spojrzała na mnie oceniającym wzrokiem.
- Jeszcze się nieprzeglądaj. – Aurelia zasłoniła mi ręką oczy, a druga zajęła się włosami.
Cierpliwie siedziałam na niewygodnym krześle i czekałam na zakończenie tej dziwnej akcji:
„Uczyń Lenę piękną”.
- Gotowe! – wykrzyknęły po kilku minutach chórem, a ja zwróciłam się w stronę wielkiego lustra.
Moje długie włosy spięte były w dużego, wysokiego koka, a kilka kosmyków opadało mi swobodnie na twarz, Moje policzki były lekko zaróżowione, na powiekach znajdowało się kilka cieni, tworzących brązowe smoky eye.
Byłam pod wrażeniem. Po raz pierwszy w duchu przyznałam przed samą sobą, że wyglądam pięknie i poczułam się o wiele lepiej. To zupełnie coś innego kiedy słyszysz to od drugiej osoby, a kiedy sama w to uwierzysz.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się do dziewczyn, które przybijały sobie piątkę.
- Nie chciałabym was martwić – zaczęłam rozbawionym głosem – Ale za pół godziny rozpoczyna się impreza, a wy stoicie tu przede mną, ubrane w szare dresy. – wskazałam na ich stroje, a one przerażone spojrzały po sobie.
W ekspresowym tempie zaczęły przygotowywać się do wyjścia,  ja spokojnie usiadłam na łóżku i czekałam aż będą gotowe.
Spodziewałam się, że będą wyglądać olśniewająco, ale nie podejrzewałam, że aż tak.
Blanka miała na sobie tzw. małą czarną, podkreślało to kolor jej włosów, które spięła w grubego warkocza, spływającego na prawe ramię. Jej powieki były czarne, tylko usta podkreśliła mocną czerwoną szminką, jak miała to w zwyczaju.
Aurelia natomiast ubrała karmelową, kloszowaną sukienkę, a długie, blond włosy swobodnie opadały jej na ramiona. Makijaż jak zwykle miała delikatny, ale perfekcyjny. Jestem pewna, że dzisiejszego wieczoru Austriacy nie będą mogli oderwać od niej wzroku.
- Idziemy? – zapytałam, zakładając na nogi brązowe baleriny.
Potaknęły mi twierdzącym skinieniem głowy i we trójkę wyszłyśmy z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Dziewczyny zjechały windą, ale ja postanowiłam zejść po schodach. Nie trzeba mi było jeszcze  zawrotów głowy, bo wiem, że teraz za nic nie wymigałabym się od pójścia na imprezę.
Kiedy stanęłam w holu, dziewczyn już nie było. Musiały wejść do salonu, gdzie miała odbyć się dzisiejsza zabawa. Nie chciałam wchodzić tam sama, ale chyba nie miałam innego wyjścia.
Powoli skierowałam się ku zamkniętym drzwiom, zza których wypływała głośna muzyka.
Szyby aż drżały, a ja zaczęłam poważnie martwić się o swój słuch.
Niepewnie nacisnęłam klamkę i uchyliłam drewniane drzwi. Jak na złość akurat wtedy muzyka ucichła, a wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę.
Zaklęłam pod nosem. Nie chciałam zwracać na siebie uwagi, pragnęłam wejść niezauważona i jak najszybciej odnaleźć koleżanki, wśród kłębiących się ludzi.
Nerwowo rozglądnęłam się w poszukiwaniu dziewczyn.
- To ona, ona… - usłyszałam z kąta sali, od razu przeniosłam wzrok na tamtą część. – Bogini seksu… - zauważyłam Gregora, który zaczął śpiewać jedną z polskich piosenek, wystukując sobie butem rytm, o drewnianą posadzkę. – Jest napa… No co?! – zdziwił się, zwracając się do zaszokowanej Blanki i Aurelii, która stała obok niego z rozdziawioną buzią.
Kiedy dziewczyny mu nie odpowiedziały, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i powiedział:
- To jedyna polska piosenka, którą znam. Ja nawet nie wiem co znaczą te słowa! – przestawił się znowu na swój ojczysty język. – Chciałem po prostu wam zaimponować. – przyznał.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem, a wszyscy popatrzyli się na mnie tak, jak przed chwilą spoglądali na Gregora. Zapomniałam o tym, że jesteśmy w centrum uwagi wszystkich ludzi, którzy znajdują się w pomieszczeniu.
Dałam dj-owi znak, żeby puścił jakąś piosenkę, a kiedy salon znowu wypełnił się głośną muzyką i inni powrócili do tańczenia, skierowałam się w stronę przyjaciół.
Było jeszcze mało osób, więc bez problemu dostałam się do ich strefy. Siedziały tam obie moje przyjaciółki i wszyscy skoczkowie. Przywitałam się grzecznie, omijając wzrokiem Andreasa. Jednak cały czas czułam na sobie jego wzrok.
- Świetnie wyglądasz. – zwrócił się do mnie Kamil, a ja uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, nawet Michael zaszczycił mnie swoim spojrzeniem i mogę przysiąść, że widziałam w tym spojrzeniu więcej niż zwykłe zainteresowanie.
- Nasz plan wypalił. – szepnęła mi do ucha Blanka – Andi nie odrywa od Ciebie wzroku! Gapi się, jak ty na swój plakat z tym, no… sławnym aktorem, który wisi nad łóżkiem.
Podążyłam za jej wzrokiem. Nie mogłam go cały czas unikać, wiedziałam, że to niemożliwe.
Spojrzałam mu prosto w oczy, a moje ciało przebiegł dreszcz. Ten intensywny kolor czystego błękitu, nawet mnie potrafił wyprowadzić z równowagi. Teraz nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy. Była jak skamienia, a jego oczy niczym lasery, prześwietlały mnie na wylot.
Ubrany był czarne spodnie, a do tego bordową koszule, z niedbale rozpiętym górnym guzikiem. Jego twarz zdobił okazały siniak, ale mimo tego wyglądał niesamowicie, co potwierdzały zaciekawione spojrzenia rzucane w jego stronę przez ¾ dziewczyn znajdujących się na sali.
Speszona opuściłam wzrok i podążyłam za Blanką, która usiadła na ławce, znajdującej się pod oknem. Aurelia już w najlepsze zabawiała się z dwoma Austriakami, w rytm muzyki poruszając swoim zgrabnym ciałem. Moja czarnowłosa koleżanka uważnie wypatrywała kogoś w tłumie.
- Nie ma go? – domyśliłam się.
- Nie, ale zaraz przyjdzie. – odpowiedziała i w tym samym momencie podszedł do nas przystojny chłopak, chwycił ją za rękę, a ona z uśmiechem dała mu się porwać na parkiet, gdzie leciała teraz wolna piosenka.
Z westchnieniem rozglądnęłam się dokoła. Michael uważnie wpatrywał się we mnie, nawet tego nie ukrywając. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, pomachałam do niego, a on widocznie potraktował to jako zachętę bo wstał i powolnym krokiem skierował się ku mojej osobie.
- Zatańczymy? – wyciągnął do mnie rękę i byłam pewna, że się uśmiechnął. Niezauważalnie, ale jednak.
Pokiwałam głową i dałam mu się zaciągnąć na parkiet. Objął mnie w talii i blisko przyciągnął do siebie, a ja trochę zaskoczona splotłam ręce na jego szyi. Spojrzał mi prosto w oczy.
- Jednak postanowiłeś zrobić coś co wymaga towarzystwa? – zapytałam ironicznie, a on skomentował to szerokim uśmiechem. Tak, szerokim.
- Dokładnie tak. – odparł, a ja położyłam mu głowę na ramieniu. Nie wiem skąd u mnie takie odruchy, ale chyba potrzebowałam czyjejś bliskości, a skoro wczoraj nie mogłam dopuścić do siebie Andreasa, musiałam to dzisiaj nadrobić. Może to okrutne z mojej strony, ale podobno okrutność jest jedną z cech człowieczeństwa.
Byłam świadoma tego, że Andreas cały czas nas obserwuje i dziwnie się z tym czułam.
Z jednej strony nie chciałam z nim tańczyć, z drugiej strony obiecałam mu to, przegrywając nasz wyścig. Czułam się mu to w jakiś sposób winna, zwłaszcza po wczorajszym.
Zamknęłam na chwilę oczy, starając nie myśleć się o Niemcu i wyrzucić go ze swojej głowy.
Kołysaliśmy się z Michaelem w rytm wolnej piosenki, ale w dalszym ciągu milczeliśmy.
Po skończeniu piosenki otworzyłam oczy i gdy chciałam już mu podziękować, zaczęła się druga, jeszcze wolniejsza od poprzedniej, a Austriak przyciągnął mnie do siebie i poprosił jeszcze o kilka minut wspólnego tańca.
Przystałam na to, a mój wzrok mimowolnie powędrował na miejsce gdzie powinien siedzieć Andreas. Jednak nie było do tam. Dyskretnie omiotłam wzrokiem całe pomieszczenie i zauważyłam go, tańczącego z śliczną czarnowłosą dziewczyną, która była tylko niewiele niższa od niego. Wyglądała jak typowa modelka, a jej wydatne kości policzkowe idealnie podkreślały jej urodę.
Poczułam… lekkie ukłucie zazdrości? Nie, to na pewno nie to. Zbeształam siebie za taką myśl i objęłam Michaela jeszcze ciaśniej. Andreas cały czas wpatrywał się we mnie znad jej ramienia, jakby chcąc upewnić się, że wszystko widzę. Tak widziałam.
Postanowiłam to zignorować i znowu oparłam swoją głowę na ramieniu Austriaka. Wydawała mi się w tamtej chwili wyjątkowo ciężka, a poza tym było mi tak dobrze, nie pamiętam kiedy ostatni raz tańczyłam z chłopakiem.
Od pewnego zdarzenia, a minęło już sporo czasu, trzymałam się od nich z daleka.
Nie wytrzymałam jednak długo i po chwili otworzyłam oczy by spojrzeć na Andreasa i wdzięczącą się do niego dziewczynę. Posłałam im obojętne spojrzenie, bo Niemiec i tak już prawie całkowicie zajęty był swoją nową zdobyczą. Mówię prawie, bo jeszcze co jakiś czas czułam na sobie jego spojrzenie.
- Wyjdźmy na zewnątrz, proszę. – zwróciłam się do Michaela i pociągnęłam go w stronę drzwi. Wyszliśmy, a ja z ulgą powitałam falę zimniejszego powietrza, która powitała mnie, gdy tylko opuściliśmy hotel. Ściany w salonie były przeszklone, więc mogliśmy obserwować wszystko co działo się wewnątrz tak samo jak wszyscy doskonale nas widzieli.
Aurelia cały czas bawiła się z Austriakami. Szkoda, że nie widziałam jak tańczyli wolną piosenkę. Pewnie zrobili kółeczko i chwycili się za barki. W duchu zaśmiałam się do samej siebie, bo niewątpliwie wyglądało to komicznie.
Usiadłam na hamaku, zawieszonym na podwórku, a zaraz za mną podążył Michi i wygodnie rozsiadł się obok mnie.
- Skąd tak dobrze znasz niemiecki? – zapytał po chwili milczenia.
- Wiesz… od dziecka byłam podatna na różne choroby. A niemiecki to typowa choroba gardła. – zażartowałam, starając się nieco rozluźnić atmosferę.
Parsknął głośnym śmiechem i spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Dlaczego się go uczysz? Skoro go tak nie lubisz? Trzeba było wziąć francuski! – uniósł wzrok w górę, a ja podążyłam za nim.
Ciemne niebo rozświetlały jasne gwiazdy, układające się w rozmaite konstelację.
- Języka nie trzeba lubić, wystarczy go po prostu  znać. – odpowiedziałam – Jest potrzebny i tyle.
Pokiwał głową, przyznając mi tym samym rację i dodał:
- Nigdy nie byłem dobry w rozpoznawaniu gwiazd. Do dzisiaj nie wiem, które z nich tworzą Wielki Wóz.
- Tak, ja też. – zgodziłam się, nie odrywając oczu od pięknego widoku, unoszącego się nad naszymi głowami.
W tamtej chwili czułam się jakbym miała nieograniczoną moc, nieograniczoną władzę nad całym wszechświatem, jednak wszechświat zamierzał wkrótce udowodnić mi to, jak bardzo się myliłam.
Trwaliśmy tak przez kilka minut, wpatrzeni w gwiazdy, uporczywie szukając Wielkiego Wozu. Nie odzywaliśmy się do siebie, oboje lubiliśmy milczeć.
Nagle usłyszeliśmy głośne śmiechy i oboje skierowaliśmy głowy w stronę dobiegających odgłosów. Z hotelu właśnie wychodził Andreas w towarzystwie nowo poznanej dziewczyny i widać było, że dobrze bawią się w swoim towarzystwie.
Kiedy zobaczył mnie razem z Michaelem, od razu spoważniał i znowu posłał mi głębokie spojrzenie swoich niebieskich jak ocean oczu. Na ciele pojawiła mi się gęsia skórka. Dlaczego on tak na mnie działa? Od kiedy?
Wtedy stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Andreas objął dziewczynę w talii, przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Ona też wydawała się być zaskoczona, ale już po chwili kompletnie się mu poddała.
Czułam się jakby coś we mnie pękło. Jeżeli kiedyś już to przeżyliście, wiecie, że jest to okropne uczucie i wtedy w ogóle nie panuje się nad sobą i swoimi odruchami.
Dlatego to nie moja wina, że odwróciłam się w stronę Michaela i zrobiłam dokładnie to samo co Niemiec przed momentem.
Na początku całowaliśmy się delikatnie, a potem coraz mocniej i z coraz większą pasją.
W pewnej chwili otworzyłam oczy, nie zaprzestając czynności. Chciałam być pewna tylko jednego, że Andreas to widział. I mogę wam z czystym sercem powiedzieć, że widział. 



Dla Zuzy, jako iż wymyśliła scenę ze śpiewem Gregora. Mam nadzieję, że dobrze ją opisałam haha <3

czytasz = komentujesz :)
+ dziękuje za wasze opinie, to one zmobilizowały mnie do napisania takiego długiego rozdziału :)
a to fanpage o Gregorze i Andreasie:
https://www.facebook.com/pages/Andreas-Gregor-Polish-Fans/715991305092212
ZAPRASZAMY!